Zrobienie własnego zielnika to naprawdę super frajda. My posłużyłyśmy się gotowcem. Wystarczyło zebrać liście, zasuszyć i wkleić. Niestety zabrałyśmy się do tego trochę późno, bo w listopadzie, i nie wszystkie liście udało nam się zebrać. A np. leszczyna wciąż była zielona jeszcze. Braki nadrobimy w przyszłym roku.
Tradycji stało się zadość i w grudniu też piekłyśmy pierniki. Dziewczyny
już nie mogły się doczekać. Uwielbiają to pieczenie pierników. A Pola
sobie już sama z robieniem pierniczków radzi i pięknie je dekoruje.